Jak polecieć do Stanów na własną rękę i nie zwariować?

Gdybyśmy mieli zebrać wszystkie opowieści, "dobre rady" i mity związane z procedurą starania się o wizę i samym pobytem w Stanach, które przeczytaliśmy/usłyszeliśmy, gdy tylko wpadliśmy na pomysł,że to Nowy Jork będzie miejscem, do którego udamy się w podróż poślubną-wyszłaby z tego całkiem pokaźna saga, drukowana w kilku tomach. Od przeświadczeń,że osoby,które nie mają tam rodziny zbankrutują, kiedy przyjdzie im zapłacić za noclegi, po przekonania,że promesa wizowa (czyli ta magiczna karteczka w paszporcie) jest dostępna tylko dla wybrańców posiadających co najmniej 6 zer na koncie (a resztę w nieruchomościach), aż do stwierdzeń: "Jak ktoś zarabia najniższą krajową,to USA może sobie pooglądać na youtube" :D Było tego sporo i im więcej słyszeliśmy takich opowiastek, tym mocniej chcieliśmy wszystkim udowodnić,że nawet będąc pasztetową cebulą można marzenia zamieniać w cele do realizowania.
Dzielimy się z Wami dziesięcioma ważnymi punktami, o których trzeba pamiętać, jeśli chcecie wybrać się za wielką wodę.


1) WIZA

Tak naprawdę wizę dostaje się (lub i nie) na lotnisku w Stanach. "Wlepka" w paszporcie, z nie najładniejszym zdjęciem obok to promesa wizowa, o którą trzeba się ubiegać w amerykańskiej placówce dyplomatycznej w swoim kraju (w Polsce można to zrobić w Warszawie lub Krakowie). Wizą jest dopiero pieczątka,którą wbija w paszport urzędnik imigracyjny już na miejscu. Na pieczątce zobaczycie datę-jest to czas, który macie na pobyt (najczęściej 6 miesięcy). Nam (przylecieliśmy 7 września) wbito datę 7 marca 2018, co oznaczało,że dostajemy zgodę na pół roku byczenia się w Nowym Jorku. Kuszące, ale i tak wróciliśmy po dwóch tygodniach :D
Musicie wybrać rodzaj wizy, o którą chcecie się starać-my wybraliśmy wizę nieimigracyjną, turystyczną (która jest także wizą służbową) B-1/B-2.

2) WNIOSEK DS 160

Musicie go wypełnić, aby aplikować o rozmowę z przedstawicielem konsula. Spokojnie, nie taki diabeł straszny jak go malują, mimo paru punktów nad którymi trzeba się troszkę zastanowić. My, kiedy aplikowaliśmy nie mieliśmy wykupionego noclegu (bo nic nie załatwialiśmy póki nie mieliśmy pewności,że jest szansa,że nas wpuszczą do Ameryki :D), a we wniosku na dzień dobry czekało na nas pytanie o miejsce, w którym się zatrzymamy-podaliśmy adres randomowego hotelu w Nowym Jorku. Są też pytania o to, kiedy chcemy się wybrać (tu podaliśmy akurat dokładną datę, ponieważ tak mieliśmy rozpisane urlopy), o status związku (niestety nie było opcji "zaręczona/y", więc jeśli nie jesteście małżeństwem, trzeba wybrać opcję "single"), o to, czy macie najbliższą rodzinę w Stanach mowa tu o rodzicach, rodzeństwie, dziadkach, a nie o cioci Waszej kuzynki od strony stryjecznego brata Waszego ojca, która 40 lat temu emigrowała za ocean i słuch po niej zaginął (bo takich osób nie wpisujecie, jeśli nie utrzymujecie z kimś kontaktu i nie macie pojęcia, czy ta osoba w ogóle żyje), o to, kto opłaca Waszą podróż, ile zarabiacie (jest to jedno z najbardziej kłopotliwych pytań-co wpisać? To, co na umowie, czy faktycznie zarobki "na rękę", z premią itp.? Odpowiadamy: wpisaliśmy to, co dostawaliśmy tamtego czasu na rękę, czyli jakieś 2 tysiące z groszami. Jak widać, mimo najniższej krajowej obejrzeliśmy Nowy Jork na żywo,a nie znów na filmach :D), czym się zajmujecie i gdzie pracowaliście poprzednio, a także ...czy wspieraliście, lub wspieracie nadal organizacje terrorystyczne. Na pytania odpowiadacie w języku angielskim, ale dostępne są podpowiedzi po polsku. Pytania, które Wam tu napisaliśmy to tylko mała część, jest ich więcej, ale raczej nie sprawią Wam trudności. Do wniosku trzeba załączyć zdjęcie, co do którego są określone wymogi (wymiary, jasne tło, wygląd). Wiemy,że blisko placówek dyplomatycznych są fotografowie reklamujący usługę "zdjęcia do wizy", ale polecamy nasz cebulowy patent i zrobienie sobie zdjęcia samemu, na jasnej ścianie w domu, całkowicie za darmo. Jeśli zostanie załadowane- to znaczy,że pieniądze w kieszeni :D A skoro już o nich mowa, to...

3) 160 DOLARÓW

Opłata, która boli. Tyle musi wyłożyć jedna osoba, która składa wniosek ds 160. Te pieniądze niestety nie są zwracane w razie decyzji odmownej. Na dziś (maj 2018) jest to równowartość prawie 600 złotych. Co się z tym dzieje, nie wiemy :D Wiemy za to co się działo z nami, kiedy myśleliśmy o odmowie. Nie płakalibyśmy za tym,że nie polecimy do Nowego Jorku, a za tym,że nie polecimy już nigdzie, bo pieniądze, które mogłyby służyć jako opłacenie innych wakacji przepadły bezpowrotnie :D Nie chcemy tu brnąć w dyskusję, czy to zdzierstwo i czy Amerykanie już całkiem na głowę upadli. Jeśli ktoś chce lecieć-musi po prostu rozbić skarbonkę :) Może kiedyś doczekamy czasów, kiedy Polska będzie objęta programem Visa Waiver, czyli programem Ruchu Bezwizowego.

4) UMAWIANIE SIĘ NA ROZMOWĘ

Najprościej byłoby zadzwonić i zapytać któregoś z przedstawicieli konsula, o to czy możecie wpaść na kawę i pogaduszki, bo macie sprawę do obgadania :D Niestety, na rozmowę w interesach :D  trzeba zapowiedzieć się oficjalnie, poprzez stronę internetową , najpierw zakładając konto, potem wybierając z kalendarza dostępnych terminów datę, która Wam odpowiada. 

5) DOKUMENTY

To, co na pewno musicie mieć przy sobie wybierając się na wycieczkę do Krakowa lub Warszawy:

-potwierdzenie umówienia się na rozmowę (ze strony internetowej)
-wydruk strony potwierdzającej złożenie wniosku ds 160
-aktualny paszport i stare, nieważne paszporty
-aktualne zdjęcie, wykonane w ciągu ostatnich 6 miesięcy (na wypadek, jeśli byłby problem z załadowaniem zdjęcia we wniosku). 

Wiemy,że dużo osób twierdzi,że trzeba zabrać ze sobą również teczkę z wyciągami z kont (żeby nie było,że nie mamy kasy :D), akty notarialne, umowy o pracę, zaświadczenia o zarobkach i inne, dodatkowe dokumenty. Nie twierdzimy,że się nie przydadzą, ale polecamy nie machać nimi przy rozmowie, jeśli nie zostaniemy o nie poproszeni (a najprawdopodobniej nie zostaniemy). Od razu odpowiadamy na pytanie o to, co my zabraliśmy ze sobą:
Poza wymaganymi papierami-nic. Mimo że jakąś tam nieruchomość mamy, a i nawet działka rolna, która nadaje się pod plantację cebul (takich jak my :D)  by się znalazła w naszym oświadczeniu majątkowym :D, ale stwierdziliśmy,że wypełniliśmy wniosek zgodnie z prawdą i że to rozmowa będzie decydująca.

6) GOOD MORNING MR. KONSUL, MY BYŚMY CHCIELI LECIEĆ DO AMERYKI-ROZMOWA 

W rozmowie z Panem urzędnikiem lub Panią urzędniczką w okienku (takim okienku jak na poczcie, a myśleliśmy,że rozsiądziemy się w fotelach) chodzi o to,żeby przekonać ich do tego,że mamy z naszym krajem trwałe więzi i nie lecimy,żeby sobie na lewo dorobić, a potem przesiedzieć wizę turystyczną i osiąść się na stałe, "na czarno". Zanim jednak wypowiemy na głębokim wdechu "Dzień dobry" (pamiętajcie,że decydujecie w jakim języku będzie odbywała się rozmowa) musimy przejść przez kontrolę bezpieczeństwa (podobną do takiej, jaką przechodzimy na lotnisku) potem w jednym okienku zostawić nasze zacne odciski palców i paszporty (które zostaną nam odesłane kurierem) i spokojnie czekać na swoją kolej. Co robiliśmy w tym czasie? OCZYWIŚCIE,ŻE URUCHOMILIŚMY NASZE GUMOWE USZY i podsłuchiwaliśmy ile mogliśmy, co też opowiadają aplikujący przed nami i o co zostali zapytani. Naoglądaliśmy się też łez w oczach, kiedy decyzje były odmowne. Ale powiemy coś bardzo niepopularnego. Przedstawiciele konsula bardzo starali się uwierzyć każdemu, kto aplikował. Nikt nie był nieuprzejmy, choć niektóre historie wydawały się mocno naciągane. 
Mimo że wnioski złożyliśmy osobno, zostaliśmy zapytani o to, czy chcemy podejść do okienka razem, skoro będziemy ze sobą podróżować. Tak też zrobiliśmy i po paru minutach przywitaliśmy się z przeuroczym Panem po drugiej stronie, którego łamane "Dzień dobry" było mocno słodkie :D Pytania, które nam zadał:
-W jakim celu podróżujemy? (Turystycznie, chcemy,żeby to była nasza podróż poślubna,TAK,MUSIELIŚMY dopowiedzieć,że to honeymoon, chcieliśmy wziąć chłopa na litość :D)
-Gdzie pracujemy, czym się zajmujemy?
-Czy zwiedziliśmy jakiekolwiek kraje poza Europą? (Aż się prosiło,żeby odpowiedzieć marzycielsko "Chcieliśmy uczynić Stany pierwszym pozaeuropejskim celem naszych podróży :D), ale nie było czasu, więc musieliśmy rzucić krótkie "nie". 
-Czy mieszkamy razem? (Nie)
-Czy oprócz Nowego Jorku i Waszyngtonu chcemy zwiedzić coś jeszcze? (Nie) 

Krótka chwila na klikanie czegoś w komputerze (na pewno siedział na fejsie i pisał na czacie do Pani z drugiego okienka coś w stylu "OMG, co za cebulandia" :D ) i usłyszeliśmy,że otrzymujemy wizę. To wszystko. 

Nie chcemy dawać jakichś wielkich rad. Po prostu trzeba mówić prawdę. Stres jest jednak tak duży,że każda próba zatuszowania jakiejś istotnej informacji i tak wyjdzie w trakcie rozmowy i może to skutkować zakazem wjazdu. 
Dłuższe rozmowy miały osoby, które we wnioskach pisały,że zatrzymują się u rodziny. Wygenerowało to pytania o to, kim są te osoby, ile lat przebywają w Stanach itp., itd. 

Przemiły Pan z okienka życzył nam udanego pobytu i podał karteczkę z instrukcjami co teraz należy zrobić. Jak to co? Świętować i czym prędzej kupić bilety :D 

7) BILET LOTNICZY

Najczęściej zadawane nam pytanie. Kiedy najlepiej kupić? Ile kosztuje? Jak sprawdzić cenę? Czy są jakieś wskazówki, jak kupić go taniej? Zapewne nie istnieje reguła, natomiast zawsze radzimy,żeby rozeznanie zrobić wcześniej (na stronie Google Flights istnieje możliwość monitorowania ceny lotu) i same bilety również kupić z odpowiednim wyprzedzeniem. W listopadzie 2016 roku kupiliśmy bilety na wrzesień 2017, gdyby nie dodatki, które wybraliśmy kosztowałby niecałe 1700 złotych. W lutym tego roku kupiliśmy bilety na wrzesień. Póki co, z naszych obserwacji cena od tego czasu nie zmalała. 
No właśnie, dodatki. Najczęściej w wyszukiwarkach internetowych, np. Google Flights, po wybraniu daty, która nas interesuje (tu przykładowo październik)  krzyczy do nas taki nagłówek:



Szczęśliwi,że uda nam się polecieć z Krakowa do Nowego Jorku i wrócić z Nowego Jorku do Krakowa za niecałe 1500 złotych klikamy w stronę przewoźnika, czyli firmy Norwegian, zdecydowani na kupno.
I owszem, możemy lecieć za taką cenę, ale musimy mieć świadomość co ona zawiera. Google Flights, jak i podobne wyszukiwarki tanich lotów pokazują nam najtańsze dostępne opcje. W przypadku Norwegiana (tą linią podróżowaliśmy do Stanów i wybraliśmy ją także na tegoroczny trip), cena 1494 zł to cena biletów w taryfie LowFare, czyli takiej, w której nie ma możliwości rezerwacji miejsca, posiłków, ani bagażu rejestrowanego (lecimy wtedy z samym podręcznym, chyba,że wykupimy przed lotem możliwość wzięcia dodatkowej walizki).
Nam zależało na oszczędnościach, ale wiedzieliśmy,że nie przeżyjemy lotu międzykontynentalnego bez obiadu (jaki by on nie był :D) i świeżej kawy (zwłaszcza ja :D). Wiedzieliśmy także,że nie jesteśmy w stanie na tak długą podróż zapakować się tylko w bagaże podręczne i że chociaż jeden z nas musi wziąć większą walizkę.
Zdecydowaliśmy się na kupno biletów w taryfie LowFare+, która gwarantuje rezerwację wybranych przez nas miejsc, posiłki oraz bagaż rejestrowany. Tak prezentują się różnice w cenach na (wybrany wcześniej) październikowy lot:






Oczywiście, poza wskazanymi przez nas taryfami, można kupić bilet w opcji "Flex", która daje możliwość wzięcia dwóch bagaży po 20 kilo każdy, a także w opcjach premium (więcej posiłków, drinki itp.). Przy najechaniu kursorem na każdą z opcji pojawi się informacja o tym, co zawiera cena biletu. My skupiliśmy się na wersji ekonomicznej. W wyszukiwarkach tanich lotów natkniecie się także na opcję "wyszukaj tańsze/dłuższe loty", ponieważ w większości połączeń cena uzależniona jest od ilości przesiadek i czasu ich trwania. 
My zdecydowaliśmy się w obu przypadkach na lot z przesiadką, rok temu udało nam się nawet dzięki niej spędzić trochę czasu w centrum Oslo :) 
Wiemy,że cena biletów potrafi być również zależna od dnia wylotu (taniej jest np. w środy i czwartki). 
Warto o bilecie pomyśleć ze sporym wyprzedzeniem i zorientować się w cenach, a także porównywać je w dostępnych wyszukiwarkach lotów. 

8) NOCLEG

Mimo że sami korzystaliśmy z opcji noclegu poprzez airbnb, wcześniej sprawdzaliśmy cenę na różnych portalach: booking.com, trivago itd, co również polecamy. Zawsze lepiej jest zestawić ze sobą ceny. Co do samego pośrednika, jakim jest airbnb- zanim rzucimy się na tani nocleg jak szpaki na czereśnie, warto uruchomić mapy i sprawdzić lokalizację: jak mieszkanie/dom gospodarza skomunikowane są z miastem, czy w pobliżu jest metro, autobus, jakiś sklep? W Nowym Jorku nocowaliśmy w dzielnicy Queens, żeby dostać się do Manhattanu najpierw wsiadaliśmy w autobus, który dowoził nas do metra. Jak wychodziliśmy z domu rano, to wracaliśmy wieczorem, bo nie opłacało nam się wracać. Spędzaliśmy w samych autobusach i wagonach metra dobre kilkadziesiąt minut dziennie. Czy żałujemy? Nie. Autobusy jak i metro kursowały co chwilę, nie zdarzyło nam się,że czekaliśmy na przystanku i w duchu przeklinaliśmy, bo nic nie nadjeżdżało. Obok domu był także sklep spożywczy, w którym robiliśmy sobie zakupy, ku mojej radości mieli tam także automat z pyszną kawą. 
Wracając do portalu, przez który kupiliśmy nocleg-trzeba się zalogować, a po wyborze gospodarza pada prośba o napisanie kilku słów o sobie. Zawsze mamy wtedy przysłowiowego "zonka", ale w końcu piszemy,że chcemy się u kogoś zatrzymać, bo zamierzamy trochę pozwiedzać. Zawsze otrzymujemy odpowiedź zwrotną,że gospodarzowi jest bardzo miło i serdecznie nas zaprasza (oczywiście, jak portal zamraża nam już kasę :D) . Nie mamy złych doświadczeń, jeszcze nigdy (odpukać!) się nie zawiedliśmy. Warto jednak pamiętać,że pokój na zdjęciu, jest dokładnie taki...jak na zdjęciu. Nie łudzić się,że na pewno jest mniejszy, większy, tylko tak akurat aparat zdjęcie zrobił. Jeśli natkniemy się na informację,że w domu dostępne jest 1.5...łazienki :D, oznacza to ni mniej, ni więcej tyle,że jedna łazienka jest w pełni wyposażona (wanna/prysznic, WC, umywalka, pralka), a druga to samo WC z umywalką. Dostępne są także informacje o tym, czy w mieszkaniu jest kuchnia lub dodatkowe sprzęty jak suszarka, żelazko itp., o której jest zameldowanie i wymeldowanie. 

9) ROZMOWA Z URZĘDNIKIEM IMIGRACYJNYM NA LOTNISKU

..czyli z Panem, który decyduje, czy poza płytą lotniska dane nam będzie postawić stopę na amerykańskiej ziemi. Zaraz po wyjściu z samolotu zostaniemy pokierowani do odpowiedniej kolejki, w której możemy spędzić trochę czasu. Kiedy przyjdzie nasza kolej, Pan zrobi nam ładne zdjęcie, pobierze odciski palców, poprosi o paszport i zapyta w bardzo łagodnej formie o to, czego my właściwie tu szukamy :D My zestresowani odpowiemy,że szukamy przygód i przyjeżdżamy zwiedzać. On jednak nie ustępuje i może zadać pytanie kiedy będziemy już spadać :D (oczywiście bardzo grzecznie), a my (nadal w stresie) możemy wyciągnąć bilety na lot powrotny :D Szach-mat, no to skoro tak się sprawa przedstawia to miłego pobytu Cebulki i witajcie na ziemi Waszyngtona :D Wszystko bardzo miło i bardzo sprawnie. Życzymy sobie,żeby kolejka w Los Angeles wyglądała podobnie (i żeby też nas wpuszczono) z piękną pieczątką :D

10) ILE TO WSZYSTKO KOSZTUJE?

To również częste pytanie.
Odpowiemy zatem najszczerzej jak potrafimy: zależy :D 
Zależy od tego, co chcecie zobaczyć, co zwiedzić, czy będziecie mieli ochotę na robienie zakupów-kosmetyki, markowe ubrania? Czy wypożyczycie samochód, czy zdacie się na komunikację miejską?
My (odliczając opłacony wcześniej nocleg oraz bilety lotnicze) zostawiliśmy w Nowym Jorku i Waszyngtonie łącznie 3100 złotych za 10 dni pobytu.Ta cena (dla dwóch osób łącznie) zawiera wyżywienie, zwiedzanie (Statua Wolności, Empire, Top of Rock, Muzeum 9/11, Muzeum Historii Naturalnej), przejazdy komunikacją miejską (metro+autobusy+Mega Bus do Waszyngtonu), drobne prezenty, które przywieźliśmy, a także nasze zachcianki (burgery w nowojorskim Hard Rocku, albo kawę na mieście, bo też chcieliśmy pobiegać z kubkami i udawać,że się spieszymy :D). 


***
Ceny biletów wstępu do poszczególnych atrakcji znajdziecie na stronach internetowych danego muzeum/punktu widokowego lub w naszych postach dotyczących zwiedzania Nowego Jorku.
Szersze informacje odnośnie wiz-rodzaje, wymagania, wniosek, dostępne są tutaj.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

FUERTEVENTURA/ PÓŁNOC, czyli "Dyśka, wymyśliłem super rymowankę".